piątek, 2 lutego 2024

Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość | Numerologia partnerska

numerologia partnerska
To, co myślimy o sobie, staje się dla nas prawdą.

Każda po­wstała w nas myśl tworzy naszą przyszłość.
Każdy z nas tworzy swoje doświadczenia dzięki własnym myślom i uczuciom.
Myśli i wypowiedziane słowa kreują nasz los.

Sami tworzymy pewne sytuacje, a potem negujemy naszą moc, obwi­niając za własną frustrację innych ludzi.




Nie ma osoby, miejsca lub rzeczy, które miałyby władzę nad nami, ponieważ tylko MY tworzymy myśli w naszym umyśle.

Tworzymy nasze doświadczenia, naszą rzeczy­wistość i wszystko, co się z tym wiąże. Jeśli w naszych umysłach stwo­rzymy pokój, harmonię i równowagę, znajdziemy je również w życiu.
Które z tych stwierdzeń jest typowe dla was?
„Ludzie zawsze się mnie czepiają”.
„Wszyscy są zawsze pomocni”.
Każde z tych przekonań będzie tworzyć całkowicie odmienne do­świadczenia.
To, co sądzimy o sobie i życiu, staje się dla nas prawdą.

Wszechświat zawsze wspiera każdą myśl, którą zechcemy po­myśleć i w którą zechcemy uwierzyć.



Mówiąc inaczej, nasza podświadomość akceptuje wszystko, co wybierzemy budując nasze przekonania. To znaczy, że to, w co wierzę myśląc o sobie i życiu, staje się dla mnie prawdą. Wybrane przez ciebie myśli o sobie i życiu stają się prawdą dla ciebie. Nie jesteśmy niczym ograniczeni w naszym myśleniu.
Skoro już to wiemy, całkiem sensowny staje się wybór stwierdze­nia: „Wszyscy są zawsze pomocni”, zamiast: „Ludzie zawsze się mnie czepiają”.

Wszechobecna Moc nigdy nas nie osądza ani nie krytykuje.

Ona nas akceptuje takimi, jakimi jesteśmy, sprawiając, że ży­wione przez nas przekonania odzwierciedlają się w naszym życiu.
Jeśli chcę sądzić, że życie jest puste i nikt mnie nie kocha, na pewno potwierdzi się to w moim życiu.
Ale jeśli zechcę odrzucić to przekonanie i powiem sobie: „Miłość jest wszędzie, kocham i jestem godny miłości”, będę trwał przy tej myśli i powtarzał ją wielokrotnie, to stanic się ona dla mnie prawdą.
I oto kochający ludzie pojawią się w moim życiu; ci, którzy już w nim są, będą dla mnie jeszcze milsi, a i mnie przyjdzie łatwo wyrażać pozytywne uczucia wobec innych.



Większość z nas ma nierozsądne wyobrażenie o tym, kim jeste­śmy, i bardzo wiele sztywnych zasad określających, jak żyć.

Nie chodzi o to, by siebie potępiać, bo każdy z nas stara się najlepiej, jak może wdanej chwili. Gdybyśmy lepiej wiedzieli, lepiej rozumieli i byli bardziej świadomi, prawdopodobnie postępowaliby­śmy inaczej. Proszę, nie popadajcie w depresję dlatego, że jesteście tacy, jacy jesteście. Już sam fakt, że znaleźliście tę książkę i odkry­liście mnie, znaczy, że chcecie dokonać korzystnej zmiany w życiu.
W CO WIERZĘ

Utwierdźcie się w tym pragnieniu. „Mężczyźni nie płaczą”, „Kobiety nie potrafią zajmować się pieniędzmi”. Cóż za ograniczające przeko­nania, z którymi przyszło nam żyć!

Kiedy jesteśmy mali, uczymy się stosunku do siebie i do życia obserwując dorosłych wokół nas.

W ten sposób uczymy się, co myśleć o nas samych i naszym świe­cie.
Zatem, jeśli przebywamy w otoczeniu ludzi bardzo nieszczęśli­wych, przerażonych, pełnych poczucia winy lub złości, uczymy się wielu negatywnych rzeczy o sobie i otaczającym nas świecie.
„Nigdy niczego nie robię dobrze”. „To moja wina”. „Jeśli się złoszczę, jestem złym człowiekiem”.
Takie przekonania tworzą życie pełne frustracji.

Kiedy dorastamy, mamy tendencję do odtwarzania emocjonalne­go klimatu domu naszego dzieciństwa.


Nie jest to ani dobre, ani złe, prawidłowe czy niewłaściwe; to jest klimat, w którym czujemy się „u siebie”. Mamy również tendencję do odtwarzania w naszych osobistych związkach tych samych modeli stosunków, jakie łączyły nas z matką czy ojcem, lub też ich wzajemnych relacji. Zastanówcie się, jak często stwier­dzaliście, że wasz partner czy szef był „taki jak” wasza matka lub ojciec.


Sami też traktujemy siebie podobnie jak traktowali nas rodzice. Narzekamy i karzemy się w ten sam sposób. Jeśli się wsłuchasz, możesz niemalże usłyszeć te same słowa. Kochamy i zachęcamy siebie w ten sam sposób, w jaki nas kochano i dopingowano, kiedy byliśmy dziećmi.
„Ty nigdy nie robisz niczego prawidłowo”. „To wszystko twoja wina”. Jak często mówiliście do siebie w ten sposób? „Jesteś cudowny”. „Kocham cię”. Jak często to sobie powtarzacie?
Mimo wszystko nie winiłabym za to naszych rodziców.

Wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar, które prawdopodobnie przeka­zały nam całą swoją wiedzę.
Jeśli wasza matka lub ojciec nie wiedzie­li, jak kochać siebie, nie mogli nauczyć was tej miłości. Mogli was nauczyć tylko tego, co sami otrzymali w dzieciństwie. Jeśli chcecie lepiej zrozumieć swoich rodziców, poproście ich, aby opowiedzieli wam o swoim dzieciństwie. Jeśli posłuchacie ich uważnie, dowiecie się, skąd wzięły się ich własne lęki i sztywne reguły postępowania. Ci ludzie, którzy obarczyli was tym całym „bagażem”, byli tak samo przerażeni i zalęknieni jak wy.


Sądzę, że to my wybieramy sobie rodziców.

Każdy z nas decyduje o inkarnacji na tej planecie w szczegól­nym miejscu i czasie. Dokonaliśmy wyboru przyjścia tu, aby otrzymać szczególną lekcję.
Lekcję, która poprowadzi nas ducho­wą i ewolucyjną ścieżką.
Wybieramy sobie płeć, barwę skóry, kraj i rozglądamy się za skreślonego typu rodzicami.

Oni będą od­zwierciedleniem wzorca, nad którym będziemy pracować całe życie.

A potem, kiedy już dorośniemy, wskazujemy oskarżająco na rodziców i płaczliwie stwierdzamy: „To ty mi to zrobiłeś”.
Ale tak naprawdę, to my ich wybraliśmy, ponieważ znakomicie nada­wali się do tego, nad czym chcieliśmy pracować i co przezwycię­żać.

Nasz system przekonań kształtuje się we wczesnym dzieciń­stwie, a potem idziemy przez życie tworząc doświadczenia tak, by do nich pasowały. Spójrzcie w przeszłość, a z pewnością dostrzeżecie, jak często powtarzało się w waszym życiu to samo doświad­czenie. Sądzę, że tworzyliście te doświadczenia tyle razy, ponie­waż odzwierciedlały wasze wyobrażenia o sobie. W gruncie rze­czy nie ma większego znaczenia, jak długo borykamy się z jakimś problemem, jak bardzo jest dla nas uciążliwy czy też jak bardzo utrudnia nam życie.
Moc objawia się zawsze w chwili obecnej.


Wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce w waszym życiu aż do chwili obecnej, zaistniały dzięki waszym myślom i przekonaniom powstałym w przeszłości.
Były skutkiem myśli i słów używanych wczoraj, w ubiegłym tygodniu, minionym miesiącu, w zeszłym roku, dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści lat temu, w zależ­ności od waszego wieku.
A jednak to już przeszłość.
Była i minęła.
Obecnie liczy się tylko to, co chcesz myśleć, mówić i w co chcesz wierzyć właśnie teraz. Te myśli i słowa tworzą twoją przyszłość. Twoja moc manifestuje się w chwili obecnej i kształtuje doświadczenia jutra, następnego tygo­dnia, przyszłego miesiąca i roku.
Obserwuj myśl powstającą w tej właśnie chwili. Czy jest ona pozytywna, czy negatywna? Czy chcesz, aby ta myśl była twórczym elementem twojej przyszłości? Zastanów się nad tym i bądź tego świadomy.

——————————————————————————
Jedyną rzeczą, z którą mamy zawsze do czynienia – jest myśl – ta zaś może być zmieniona.



Nie ma znaczenia, na czym polega twój problem: nasze doświad­czenia są zewnętrznym skutkiem wewnętrznych myśli.

Nawet niena­wiść do siebie polega tylko na nienawidzeniu swoich myśli o sobie.
Myślisz: „Jestem złym człowiekiem”. 
Ta myśl wywołuje uczucie, które umacnia się w tobie. Inni zaczynają dostrzegać to w Tobie.
Nie tworząc takiej myśli, nie wytworzysz też uczucia.
A przecież myśli mogą być zmienione.
Zmień więc tę myśl, a zmieni się także uczucie.
To ukazuje nam, skąd się biorą nasze przekonania. Ale niech nie będzie to usprawiedliwieniem dla naszego trwania w bólu. Przeszłość nie ma już władzy nad nami. Nie ma znaczenia, jak długo żyliście według negatywnego wzorca. Macie moc zmienić to w chwili obec­nej. Jak cudownie jest sobie to uzmysłowić! W tej chwili stajemy się wolni!
Jakkolwiek by to brzmiało, rzeczywiście my dokonujemy wyboru naszych myśli.

Możemy przyzwyczaić się do pewnej powtarzanej myśli tak, iż nie wydaje nam się, że to my sami wybraliśmy tę myśl. Ale naprawdę to my dokonaliśmy jej wyboru. Możemy też zrezygnować z tworzenia pewnych myśli. zastanów się, jak często nie chciałeś myśleć o sobie pozytywnie. Możesz zatem także zrezygnować z negatywnego myślenia o sobie.
Wydaje mi się, że wszyscy na tej ziemi, których znam lub z którymi pracowałam, w mniejszym lub większym stopniu przepełnieni są niechęcią do siebie i poczuciem winy. Im większe jest nasilenie tych niedobrych uczuć, tym gorzej wiedzie się nam w życiu. I odwrotnie. Im mniej niechęci i poczucia winy, tym więcej powodzenia nas spotyka we wszystkich dziedzinach życia.

Najgłębszym przekonaniem każdego, z kim pracowałam, było zawsze: „Nie jestem dość dobry”.

Dodajmy do tego: „I nie robię wystarczająco dużo” lub: „Nie zasługuję na to”. A czy z tobą nie jest tak samo? Czy nie mówisz, nie zakładasz z góry, nie czujesz, że „nie jesteś dość dobry”? Ale dla kogo? W odniesieniu do czyich wymagań?
Jeśli to przekonanie jest w nas bardzo silne, to w jaki sposób możemy stworzyć życie oparte na miłości, radości, dobrym samopoczuciu i zdro­wiu? Twoje podstawowe, podświadome przekonanie będzie się zawsze temu w jakiś sposób przeciwstawiać. Nigdy nie osiągniesz tego, ponie­waż zawsze coś będzie ci stawało na przeszkodzie.


Dochodzę do wniosku, że noszone w sobie urazy, samokrytycyzm, poczucie winy i lęk powodują o wiele więcej problemów niż co­kolwiek innego.

Te cztery rzeczy są przyczyną najpoważniejszych kłopotów w na­szych ciałach i w naszym życiu. Uczucia te rodzą się z oskarżania innych i rezygnowania z odpowiedzialności za nasze własne do­świadczenia. A przecież, jeśli jesteśmy w pełni odpowiedzialni za wszystko, co dzieje się w naszym życiu, to nikogo nie powinniśmy obwiniać.
Cokolwiek się dzieje „poza nami”, jest lustrzanym odbiciem na­szych myśli. Nie usiłuję tłumaczyć czyjegoś złego zachowania, ale to właśnie NASZE przekonania przyciągają ludzi, którzy odnoszą się do nas tak, a nie inaczej.
Jeśli uświadomisz sobie, że mówisz: „Każdy zawsze robi mi to i tamto, krytykuje mnie, nigdy go nie ma, gdy jest mi potrzebny, traktuje mnie instrumentalnie, zachowuje się obelżywie”, to jest to TWÓJ WZORZEC. Widocznie jest w tobie coś, co wywołuje takie reakcje u innych osób. Jeśli przestaniesz myśleć w ten sposób, ludzie ci skierują się gdzie indziej i zajmą się kim innym. Ty nie będziesz ich już przyciągał.
Skutki działania tych wzorców dają się odczuć na płaszczyźnie somatycznej. Na przykład, noszenie w sobie przez długi czas urazy może się uzewnętrznić w ciele w postaci raka. Krytykowanie siebie, jako stały nawyk, może często prowadzić do artretyzmu. Poczucie winy zawsze domaga się kary, a kara wywołuje ból. (Gdy przychodzi do mnie ktoś skarżący się na bóle, wiem, że ma bardzo duże poczucie winy). Lęk i związane z nim napięcie często objawia się łysieniem, wrzodami, a nawet bólami stóp.
Stwierdziłam, że przebaczenie i uwolnienie się od uczucia urazy może spowodować cofnięcie się raka. Może się to wydawać naiwnością, a jednak widziałam takie przypadki i sama tego doświadczyłam.


Możemy zmienić nasz stosunek do przeszłości.

Przeszłość była i minęła. Teraz nie możemy jej zmienić. Możemy natomiast zmienić nasze myślenie o przeszłości. Głupotą jest KARAĆ SIEBIE w chwili obecnej z powodu tego, że ktoś zranił nas dawno temu.
Często mówię ludziom mającym głębokie poczucie urazy: „Proszę, postaraj się popracować nad tym teraz, gdy nie jest to jeszcze takie trudne. Nie czekaj, aż znajdziesz się pod nożem chirurga lub na łożu śmierci, kiedy będziesz dodatkowo przeżywał paniczny strach”. W stanie paniki bardzo trudno jest skupić umysł na działaniu zmie­rzającym do uzdrowienia. Musimy wtedy najpierw znaleźć czas na pozbycie się lęku.
Jeśli będziemy chcieli uwierzyć w to, że jesteśmy bezbronnymi ofiarami i że wszystko jest beznadziejne, wtedy nawet Wszechświat będzie nas w tym utwierdzał i bezwolnie poddamy się tym myślom. Ogromne znaczenie ma uwolnienie się od tych głupich, nieaktual­nych, negatywnych wyobrażeń i przekonań nie przynoszących nic dobrego. Nawet nasze pojęcie Boga winno sytuować Go po naszej stronie, a nie jako działającego przeciw nam.



Aby uwolnić się od przeszłości, musimy chcieć wybaczyć.

Musimy zdecydować się na uwolnienie od przeszłości oraz wyba­czenie wszystkim, nie wyłączając siebie. Możemy nie wiedzieć, jak wybaczyć, możemy nie chcieć tego zrobić, ale już sam fakt powie­dzenia, że jesteśmy gotowi wybaczyć, oznacza początki procesu uzdrawiającego. Konieczne dla naszego uzdrowienia jest to, że MY uwalniamy się od przeszłości i wybaczamy każdemu.
„Wybaczam Ci, że nie jesteś takim, jakim chciałbym Cię widzieć. Wybaczam Ci i bądź wolny”.
Ta afirmacja czyni nas wolnymi.

——————————————————————————
Wszystkie choroby mają swoje źródło w niewybaczeniu.



Ilekroć jesteśmy chorzy, poszukajmy w naszych sercach, komu mamy wybaczyć.

Kurs Cudów mówi: „Wszystkie schorzenia mają swoje źródło w niewybaczeniu” oraz: „Ilekroć jesteśmy chorzy, powinniśmy ro­zejrzeć się dookoła i poszukać osoby, której trzeba wybaczyć”.
Do tej teorii dorzuciłabym myśl, że tej osobie, której najtrudniej jest nam wybaczyć, musimy WYBACZYĆ PRZEDE WSZYSTKIM.
Wybaczenie oznacza odpuszczenie, puszczenie w niepamięć. To nie ma nic wspólnego z usprawiedliwianiem. Po prostu odpuszcza się tę sprawę. Nie musimy wiedzieć, JAK wybaczyć. Wszystko, co mamy do zrobienia, to CHCIEĆ wybaczyć. Kosmos zatroszczy się o sposo­by.
Rozumiemy tak dobrze nasz własny ból. Jak trudno jest jednak zrozumieć, że ONI, którym powinniśmy wybaczyć, kimkolwiek by byli, także cierpieli. Musimy zrozumieć, że czynili, co mogli, zgodnie ze swoimi możliwościami zrozumienia, świadomością i wiedzą, jakie mieli w tamtym okresie.
Gdy ludzie przychodzą do mnie z problemem, nie zwracam uwagi na to, co to jest – nadwerężone zdrowie, brak pieniędzy, niesatys­fakcjonujące związki, zahamowania w normalnej aktywności – kon­centruję się na jednej sprawie, którą jest MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE.
Sądzę, że kiedy rzeczywiście kochamy i AKCEPTUJEMY SIEBIE TAKIMI, JAKIMI JESTEŚMY, wszystko w życiu udaje się. To tak, jakby dookoła wydarzały się małe cuda. Zdrowie jest lepsze, otrzy­mujemy więcej pieniędzy, związki emocjonalne są bardziej war­tościowe, zaczynamy działać twórczo. I to wszystko dzieje się bez większego wysiłku z naszej strony.

Kochanie i aprobowanie samego siebie, tworzenie wokół siebie klimatu zaufania, bezpieczeństwa i akceptacji sprawia, że umysł staje się uporządkowany, kreuje lepsze związki międzyludzkie, daje moż­ność otrzymania lepszej pracy, mieszkania, a nawet wpływa korzyst­nie na wygląd zewnętrzny. Ludzie, którzy potrafią kochać samych siebie, nie czynią sobie i innym niczego złego.

Samoaprobata i samoakceptacja to podstawowy klucz do pozytyw­nych zmian w każdej dziedzinie naszego życia.

Kochanie siebie, według mnie, zaczyna się od niekrytykowania siebie z byle powodu. Nadmierny krytycyzm więzi nas akurat w tym wzorcu, który staramy się zmienić. Zrozumienie samego siebie i właściwe obchodzenie się z własną osobą umożliwia nam zmianę tego wzorca. Pamiętajcie, że proces krytykowania siebie trwał latami i nie dawał żadnych rezultatów. Spróbujcie zaakceptować siebie, a zobaczycie, co będzie się działo.


Louise L. Hay – Możesz uzdrowić swoje życie
numerologia

Jeśli interesuje Cię numerologia, liczby, Twoja Droga życia, numerologia partnerska, lekcje karmiczne, długi karmiczne, Twoja data urodzenia, dzień urodzenia, lata numerologiczne, związki pomiędzy liczbami, stare i młode dusze, liczby mistrzowskie, miłość karmiczna, związki karmiczne, rozwój duchowy i inne ciekawostki, sprawdź pozostałe moje artykuły na temat Numerologii. Jeśli natomiast jesteś zainteresowany swoim portretem numerologicznym, wejdź w zakładkę Analiza numerologiczna.

 

5 komentarzy:

  1. Hmm.. Ten artykuł to czysta prawda. Obserwuję na sobie. Najpierw wycofana ze społeczeństwa, strachliwa dziewczynka, ktora o wszystko winiła siebie, a teraz co raz to silniejsza kobieta. Proszę mi tylko podpowiedziec czy jesli teraz ciężko pracuję i chcę mieć w przyszłości swoj wlasny biznes aby juz nie musiec sie tak przepracowywac i moc zapewnić godny byt swojej rodzinie jest szansa że to osiągnę jeśli ciągle o tym myślę..? Dodam że jestem numerologiczną 33..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry IRIS.
      Może kiedyś tu zajrzysz? Z Twojego wpisu wnioskuję ,że jesteś młodą osobą.Ja mam już za sobą podobne dylematy.Ze strachliwej ,nieśmiałej dziewczynki ,później kobiety ,,wyrosłam"na pewną siebie osobę kochającą siebie, ludzi i życie. Chyba Właśnie dlatego ,że było pod górkę.Trudne czasy,ciężka praca,dom,rodzina.Wyzwania często ponad siły,które /o dziwo!/DAWAŁY SIĘ pokonać.Ważne w życiu jest nastawienie mentalne.Potem determinacja w działaniu wprost proporcjonalna do celu. W efekcie doszłam do własnego małego biznesu .Nie dało się inaczej.Jestem skazana na sukces.:-) ,,Ja się nie chwalę ,ja po prostu mam talent".:-)) A nie jestem numerologiczną 33. Pozwolę sobie na małą dygresję :nie licz na to ,że własny biznes pozwoli Ci ,,leniuchować".:-) Powodzenia..
      Pozdrawiam.Tak trzymaj!!
      .Chwatka Babka 60+

      Usuń
  2. Ciekawy artykuł...warto siebie kochać i wybaczyć sobie i innym oraz afirmować pozytywnymi myślami swoją rzeczywistość,a wszystko się w życiu ułoży...

    OdpowiedzUsuń
  3. Święta prawda co piszecie. Nie jestem jeszcze w stu procentach wyluzowany, lecz coraz częściej zauważam w sobie pozytywne zmiany i wiem, że myślenie to podstawa dobrego samopoczucia i że wybaczając jest mi wybaczone. Podam przykład : zarzucałem sobie niedociągnięcia starałem się być perfekcjonistą a potem dziwiłem się , że inni nie rozumieją mnie, że przekręcają to co rzeczywiste, że postrzegają mnie inaczej niż bym chciał czy na to zasługiwał. Nic to , to przecież jest moja samoświadomość i samookreślenie bo czego potrzebuję już nie pragnę za wszelką cenę tylko z umiarem i bardzo się cieszę gdy już osiągnę cel. Wydawało mi się wcześniej, iż jestem człowiekiem innego gatunku , po przeanalizowaniu i podjęciu kiedyś jeszcze nieśmiałych decyzji stwierdzam naocznie: Jestem pełnoprawnym stworzeniem świata, które coraz częściej wie czego mu potrzeba. Cenię się za przeżyte sześćdziesiąt prawie pięć lat i uważam, że co bym nie zrobił to robię dobrze i lubię siebie za to , że pomagam innym ludziom mimo, że nie zawsze wiedzą, że potrzebują pomocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. T,,Myślę, więc jestem". Ważne też ,by - POZYTYWNIE! Nic dodać nic ująć..Jestem dość dawno w zgodzie z sobą ,co nie znaczy,że spoczęłam na laurach.Cały czas trzymam rękę na pulsie ,by nie narażać się zbytnio ludziom niedowartościowanym. Samoświadomość jest tu sprzymierzeńcem .Jestem perfekcjonistką od urodzenia,w każdym calu. Bez starań.Ten typ tak ma.:-) W połączeniu z innymi ,dobrymi cechami pozwala odnosić satysfakcjonujące sukcesy.Nie dla poklasku i nie za wszelką cenę. Wiem ,jak ludzkie gadanie, wynikające z braku zrozumienia ,ograniczeń,stereotypów, niedowartościowania, potrafi
      ranić.Postrzeganie innych swoją miarą jest powszechne,niestety. Dbałość o siebie ,a przede wszystkim -własną emocjonalność, pozwoliła mi znaleźć złoty środek. Nie mogę się przecież izolować.Jestem Wodniczką ,która całe życie ,,służy"ludziom .Hmm..?Chyba mam jakąś misję..? :-)) To LUDZIE mnie inspirują..Nauczyłam się asertywności,powściągliwości, bezpiecznego dystansowania z korzyścią dla obu stron..W końcu po latach ,,poświęceń",wyrzeczeń dotarło do mnie ,że teraz to JA powinnam być najważniejsza.!! Robię Swoje ,by być osobą szczęśliwą i spełnioną..Do tego trzeba chcieć dorosnąć. Każdy ma swój czas .Pozdrawiam .:-)). Chwatka Babka 60+ ak trzymaj!!

      Usuń